Mój wpis na facebooku miał jedynie zwrócić uwagę na bardzo niespójny przekaz firmy. Bo wydaje mi się, że wspieranie rzeźni nie ma nic wspólnego z ekologią i naturą (w końcu Firma SYLVECO to polski producent kosmetyków naturalnych, powstających z pasji i fascynacji bogactwem otaczającej nas przyrody. Naszą misją jest promowanie życia w zgodzie z naturą, poprzez tworzenie przyjaznych dla człowieka i środowiska naturalnych kosmetyków )?
gleby, zanieczyszczenia powietrza i wody oraz utratę bioróżnorodności. Dodatkowo w czasie garbowania i farbowania skóry marnuje się kolejne litry wody i używa toksycznych substancji chemicznych.
Kolejnym aspektem sprawy są według mnie wyjątkowo chamskie i żałosne odpowiedzi na komentarze klientów. Tak analizując na chłodno mogę stwierdzić, że nawet te ich „przeprosiny” nie odniosły się do całej sprawy. Przeprosili za kosmetyczkę – ok (chociaż ona w tej sprawie była najmniejszym problemem), ale za swoje zachowanie – nie, w dodatku oni chyba cały czas nie rozumieją na czym polega profesjonalna obsługa. To KLIENT wydaje na ich produkty PIENIĄDZE i ma prawo oczekiwać SZACUNKU. Ja naprawdę w tym wykasowanym poście nie widziałam masowych ataków wegeterrorystów, komentarze były w większości merytoryczne i spokojne. To osoby, które Google wiąże z firmą zachowywały się poniżej jakiegokolwiek poziomu.
informujące o tym, że oprócz wymienionych rzeczy, osób,
sytuacji itp. istnieją też inne, odnoszące się do tego, o czym mowa).
Według mnie taka deklaracja może oznaczać, że w tych kosmetykach są jeszcze
jakieś inne składniki odzwierzęce. Może firma napisze jakie. Na przykład składnik „substancje zapachowe ( INCI: Parfum)” może być mieszaniną różnych surowców, nie tylko roślinnych. Dodatkowo, głos zabrała pewna pani, która wg. Linkedin przez 5 lat pracowała w Sylveco i w internecie zasłynęła noszeniem ziemniaków w torebce Wittchen. W komentarzu stwierdziła, że „Sylveco nigdzie nie deklarowało veganiznu”. Myślę, że pracownicy mają większą wiedzę o procesie produkcyjnym niż konsumenci.
Jak widać w innych wpisach na blogu – o kosmetykach Sylveco, Vianek i Biolaven nigdy nic złego nie napisałam, wręcz je zachwalałam nie tylko tutaj, ale także na forum. Mam nawet robocze wersje recenzji kilku innych produktów, ale ich nie opublikuję. Nie widzę sensu w promowaniu firmy, która NIE SZANUJE swoich klientów, którzy wydają na te kosmetyki niemałe PIENIĄDZE.

Tekst powstał na bazie screenów, do których maiłam dostęp.



