Chyba najbardziej lubię testować kosmetyki do demakijażu i oczyszczania cery. Może nawet za bardzo, bo najchętniej kupiłabym wszystkie nowości. Tak jest pewnie dlatego, że uważam, że są to jedne z najbardziej istotnych elementów pielęgnacji, na sobie i wielu osobach zauważyłam, że ich poprawne wykonywanie daje dużą różnicę. Pamiętajcie, że nawet najlepszy krem na świecie nie będzie działał na nieoczyszczonej skórze.
Jakie kosmetyki myjące wybieram?
Do codziennego użytku, zarówno na noc jak i na dzień, najbardziej lubię produkty bazujące na łagodnych substancjach myjących, nienaruszające bariery hydrolipidowej. Czasami decyduje się na mocniejsze kosmetyki myjące, na przykład z kwasami, jeśli pasują mi do całości pielęgnacji. A w okresach, gdy moja skóra jest podrażniona i przesuszona, na przykład na początku sezonu grzewczego i wprowadzania retinolu, częściej sięgam po emulsje.
Szukasz CRUELTY FREE kosmetyków? Może szukasz prezentu dla kogoś bliskiego?
W ebookach Happy Rabbit znajdziesz wyprawkę na każdą okazję i ściągi pomagające w etycznych zakupach!
💚Wegańskie i cruelty free kosmetyki w Rossmannie
💚Wegańska i cruelty free pielęgnacja włosów
💚Cruelty free DOM
Oczywiście wszystkie pianki w tym poście są produkowane przez firmy potwierdzone jako spełniające kryteria moje oraz stowarzyszenia Kosmetyki Bez Okrucieństwa, o których możecie przeczytać TUTAJ i mają wegańskie składy.
Post zawiera linki afiliacyjne. Oznacza to, że jeśli kupicie coś po kliknięciu w podany odnośnik, dostanę z tego tytułu niewielką prowizję. Cena produktów dla Was nie ulegnie zmianie. Robiąc zakupy poprzez linki afiliacyjne bardzo mocno wspieracie moją działalność za co Wam z góry dziękuję 💖
To pianka za około 20 złotych, której nic nie mogę zarzucić, wręcz bardzo mi się podoba. Za funkcję myjącą odpowiadają delikatne detergenty, zawiera nawilżające glicerynę, betainę, aloes. inulinę i alfa glukan, odżywcze sok z brzoskwini i ekstrakt z bazylii oraz probiotyki.
Dobrze myje, nie podrażnia, nie wysusza, sama pianka jest bardzo puszysta. Dla mnie jej brzoskwiniowy zapach jest sporym atutem, lecz to jest indywidualna kwestia.
Polubiłam ją tak bardzo, że przez pewien czas była jedynym używanym przeze mnie myjadłem, a to u mnie rzadkość. Jest oparta na łagodnych detergentach, ma substancje nawilżające - glicerynę i kompleks będący odpowiednikiem naturalnego NMF skóry. Do tego hydrolat z gorzkiej pomarańczy oraz ekstrakt z mango.
Konsystencja tej pianki nie jest sztywną bezą, może się nawet wydawać rzadka, co na początku mnie zawiodło, ale tak naprawdę w ogóle nie przeszkadza w stosowaniu, ponieważ sam produkt jest wręcz kremowy, proces mycia jest szalenie przyjemny. Zero jakiegokolwiek wysuszenia, naruszenia bariery skóry, wręcz jej zmiękczenie. REWELACJA! Dodatkowo przyjemnie cytrusowo tropikalnie pachnie.
Pięknie owocowo pachnie, a to nie jedyna jej zaleta! Jak większość kosmetyków do mycia twarzy, które lubię, bazuje na łagodnych dla skóry substancjach myjących oraz składnikach nawilżających (gliceryna, betaina, pentawityna), tu dodatkowo mamy antyoksydacyjny ekstrakt z mango.
Dostajemy przyjemną, kremową, gęstą piankę. Wprawdzie nie jest idealnie sztywna, lecz to nie jest żadna wada. Świetnie myje skórę, nie ma negatywnego wpływu na moją cerę. Ma mały minusik - w mojej pompka się zacina. Da się używać, ale daję Wam znać.
Mówiłam Wam już o niej nie raz! Zużyłam co najmniej dwa opakowania, to chyba pierwsza drogeryjna pianka, którą aż tak polubiłam. Jej skład jest bogaty - oczywiście ma stosunkowo delikatne, lecz skuteczne środki myjące, kojące hydrolaty z lipy, czarnego bzu i czarnej porzeczki, nawilżającą glicerynę, przeciwzapalny ekstrakt z tarczycy bajkalskiej, łagodzącą alantoinę, wygładzające proteiny ryżowe oraz argininę, która wzmacnia barierę hydrolipidową.
Rzeczywiście jest kremowa, na skórze zmienia się w dobrze napowietrzoną emulsję. Rewelacyjnie oczyszcza skórę, sprawdza się nawet, gdy cera jest podrażniona. Ma kwiatowy zapach, z którym nie jest mi po drodze, lecz nie jest też na tyle intensywny by mi przeszkadzał.
To kolejna drogeryjna pianka, na którą warto zwrócić uwagę. Ma troszeczkę mocniejsze detergenty, powiedziałabym, że średniej mocy, do tego nawilżające glicerynę, inulinę, alfa glukan, wodę i sok kokosowy, silnie regenerujący ekstrakt z wąkroty azjatyckiej, przeciwzapalny ekstrakt z cytryny, przeciwutleniający ekstrakt camu camu i probiotyki.
Pianka, która wydobywa się z opakowania jest dość zwarta i sztywna, lecz "pęka" podczas masowania i mycia. To nie przeszkadza w myciu, lecz nie jest ono aż tak ekstremalnie przyjemne jak w przypadku kremowych pianek. Samo działanie jest okej - oczyszcza, skóra nie jest przesuszona. Zapach jest delikatny, lecz pachnie syntetycznym kokosem, nie dla mnie, ale może ma swoich fanów?
Moja ukochana bita śmietana do mycia twarzy! Kocham!
Ta wersja jest dedykowana skórom tłustym i mieszanym, oprócz składników nawilżających, zawiera delikatnie złuszczający (serio delikatnie, nie martwcie się) ekstrakt z cytryny oraz wspomagające regenerację i szybsze gojenie zmian trądzikowych ekstrakty z granatu i z gipsówki wiechowatej.
Uwielbiam jej konsystencję, właściwości oczyszczające są świetne. Stosowanie to czysta przyjemność.
Jeszcze dodam, że tak samo lubię łagodny wariant pianek Clochee. Sądzę, że tamta sprawdzi się dla osób mających cery dojrzałe, suche, normalne, podrażnione, tu zostawiam do niej link.
To inny typ produktu niż sześć wyżej opisanych pianek. Tamte są super łagodne, skutecznie myją lecz mają właściwości nawilżająco-kojące, nie naruszają bariery hydrolipidowej.
Pianka detoksykująca Under Twenty jest dedykowana cerom trądzikowym, tłustym, mieszanym. Ma detergenty średniej mocy i kwasy - glikolowy, migdałowyi glukonolakton. Działanie złuszczające łagodzą gliceryna i betaina oraz ekstrakty owocowe z truskawki, jeżyny i maliny.
Jest to kosmetyk dogłębnie oczyszczający, wspomagający złuszczanie, pomagający w gojeniu zmian trądzikowych i regulowaniu przetłuszczania cery. Działa! Ja po użyciu czułam naruszenie naturalnej warstwy ochronnej skóry, lecz nie było to mocne wysuszenie.
Jak jej używać? Ja najczęściej stosowałam ją gdy nie byłam w trakcie mocniejszych kuracji przeciwtrądzikowych. Standardowo myłam nią twarz (lecz ważne - omijając okolice oczu!), po myciu nie zmywałam jej od razu, zostawiałam na skórze na około minutę by składniki aktywne miały chwilę by zadziałać.
Jak zwykle mam nadzieję, że ten post o świetnych piankach do mycia twarzy jest dla Was przydatny!