niedziela, 20 stycznia 2019

NAJLEPSZA DZIESIĄTKA W 2018 ROKU





Może, patrząc na trend pokazywania w internecie kilkudziesięciu "ulubieńców" miesięcznie, jestem dziwna, ponieważ, gdybym miała robić takie wpisy co 30 dni, pokazywałabym tam może jeden, góra dwa kosmetyki. No cóż, z racji tego, że moja skóra jest kapryśna i nie zmieniam za często kosmetyków do makijażu, stosunkowo rzadko trafiam na nowości, które zachwycają mnie na tyle, żeby określić je mianem ulubionych. Dlatego w tym roku udało mi się zebrać jedynie 10 produktów, lecz mogę Wam je polecić z czystym sumieniem :) 
Oczywiście ulubieńcy zeszłego roku są nadal aktualni, większość z nich ciągle mieszka w moich szafkach, możecie o nich przeczytać TUTAJ
Oczywiście wszystkie kosmetyki w tym wpisie są wegańskie a ich producenci nie mają powiązań z testami na zwierzętach!


Nie spodziewałam się, że dezodorant może działać aż tak dobrze! Jako wierna fanka antyperspirantów (kosmetyków blokujących wydzielanie potu) zawsze trochę obawiałam się, że w trzydziestostopniowym upale nic innego nie zadziała a testów dezodorantów (produktów neutralizujących zapach potu) się bałam się z powodu potencjalnego przykrego zapachu w ciągu dnia. Niestety jest niewiele firm niemających żadnych powiązań z testami na zwierzętach i jednocześnie produkujących antyperspiranty, więc w asortymencie marek spełniających moje wymagania bycia cruelty free nie znalazłam produktu dobrze działającego na mnie. 
Od lipca testuję dezodoranty Pony Hütchen, które działają! Oba testowanie przeze mnie zapachy - Citrus Fizz oraz Fresh&Fruity - są świeże i cytrusowe. Wąchając je w opakowaniu wydają się delikatne, ale rewelacyjnie maskują zapach mojego potu. Mają bardzo kremową konsystencję (ostatnio jest ona bardziej zbita bo u mnie w mieszkaniu jest zimno, ale wystarczy rozgrzać niewielką ilość między palcami by były w porządku) i nie brudzi ubrań. Mają w składzie sodę oczyszczoną dzięki czemu absorbują wilgoć. Przez właściwości sody trochę się bałam podrażnienia skóry, ale nic takiego się nie stało. Oba dezodoranty zawierają też sporo maseł i olejów. Są też bardzo wydajne, Citrus Fizz wystarczył mi na pięć i pół miesiąca codziennego używania, a zrobiłam z niego jeszcze próbki dla dwóch innych osób (też były bardzo zadowolone!). 


Szampon Petal Fresh Grape Seed & Olive Oil Moisturizing Shampoo
AKTUALIZACJA 2019 - UWAGA! PETAL FRESH JEST STACJONARNIE W CHINACH WIĘC FIRMA PRZESTAŁA SPEŁINIAĆ KRYTERIA BLOGA
Już kilka razy wspominałam, że mam spore problemy ze skórą głowy. W związku z tym w ubiegłym roku przetestowałam bardzo dużo szamponów. Część z nich oddałam po kilku użyciach bo mi zaszkodziły, inne były okej, ale bez szału, kosmetyk Petal Fresh jako jedyny przynosił ulgę. Nie wysuszył mojej skóry głowy, nie powodował wypadania włosów, swędzenia i nawrotów łupieżu. Jest to kosmetyk delikatny ale jednocześnie dobrze się pieni oraz domywa scalp i włosy. Oczywiście od czasu do czasu używam mocniejszego szamponu dla dokładnego oczyszczenia, lecz Petal Fresh idealnie się sprawdza do użytku codziennego. Zawsze go rozcieńczałam wodą, dzięki czemu był wydajny. Testowałam też inne szampony tej marki, wszystkie były fajne, ale Grape Seed & Olive Oil wygrał!


Muszę przyznać, że produkty myjące to moja ulubiona kategoria kosmetyków do pielęgnacji twarzy. Oczyszczanie skóry jest w mojej opinii bardzo ważne i przez lata zauważyłam, iż odpowiednie dobranie żelu albo pianki ma spory wpływ na stan mojej cery. Z biegiem czasu zaczęłam też używać coraz łagodniejszych produktów. 
Obie pianki są genialne i najdelikatniejsze spośród wszystkich podobnych kosmetyków (testowałam sporo - chcecie wpis z porównaniem?). Są puszyste, gęste, kremowe i nie przelewają się przez palce. Nie podrażniają skóry, nie naruszają jej bariery ochronnej i nie powodują uczucia ściągnięcia cery. Idealnie oczyszczają skórę po demakijażu, dogłębnie usuwają wszystkie zanieczyszczenia. Rewelacyjnie nadają się również do porannego mycia twarzy. 


Żel do mycia twarzy Petal Fresh Acne Facial Wash Chamomile + Oatmeal


AKTUALIZACJA 2019 - UWAGA! PETAL FRESH JEST STACJONARNIE W CHINACH WIĘC FIRMA PRZESTAŁA SPEŁINIAĆ KRYTERIA BLOGA
Choć w 2018 roku zajmowałam się głównie testowaniem pianek do mycia twarzy, nie mogę nie wyróżnić żelu, który zrobił na mnie największe wrażenie! Firmy kosmetyczne przyzwyczaiły nas do tego, że prawie wszystkie żele, które są przeznaczone do cer trądzikowych są bardzo mocnymi rypaczami zdzierającymi całą barierę hydrolipidową i przesuszają skórę. Zamawiając na iHerb produkt z Petal Fresh miałam obawy, że mimo delikatnie wyglądającego składu INCI, może mieć on tak dużo nawet łagodnych detergentów, że nie będzie odpowiedni dla mnie. Na szczęście moje obawy były błędne! Żel bardzo łagodnie, lecz skutecznie oczyszcza cerę, oczywiście nie powoduje żadnego ściągnięcia. I w dodatku kosztuje jedynie ok. 20 złotych za 200 ml! Mam nadzieję, że seria produktów do pielęgnacji twarzy z Petal Fresh wejdzie do polskich sklepów. 


Płyn micelarny Isana Clean+Care 
Jest genialny! Ma bardzo krótki, prosty skład, w którym nie ma żadnych zbędnych dodatków. Zawiera też bardzo niewiele substancji pielęgnujących, ale nie oczekuję ich w produkcie, który spędza na niewielkim obszarze mojej skóry minutę, czasami przy mocniejszym makijażu dwie. Płyn bez żadnego problemu zmywa mój codzienny makijaż oczu (tusz do rzęs i jasne cienie), rozpuszczenie eyelinera Kat Von D wymaga dłuższego trzymania waciku na oku, ale micel daje sobie z nim radę. W ogóle nie podrażnia moich oczu, nawet, gdy za wiele wyleję na wacik i trochę płynu wpadnie do oka. Bardzo bym chciała, żeby Rossmann zaczął produkować go w większych opakowaniach, bo w tym momencie jest dostępny jedynie w pojemnościach 50 oraz 100 ml.


Łagodzący tonik antyoksydacyjny Clochee i Tonik. Esencja nawilżająca Resibo
Dwa cudowne toniki, które nie tylko spełniają swoją funkcję przywracania odpowiedniego pH skóry, ale też nawilżają ją i koją. Sprawiają, że cera jest miękka i odświeżona. Tonik Clochee ma standardową konsystencję wody, kosmetyk Resibo jest zdecydowanie bardziej gęsty. Oba aplikuję na twarz dłońmi, co uważam za najlepszy sposób aplikacji, ponieważ dzięki temu produkty są bardzo wydajne. 


Serum dla koneserów Asoa
Najlepszy krem na dzień, który uratował moją cerę przed zimnem na dworze i grzejącymi kaloryferami w pomieszczeniach. W zeszłym roku moja skóra bardzo źle zniosła ten czas. Serum składa się z hydrolatów (rumiankowego i kwiatów pomarańczy), masła mango oraz olejów marula, jojoba, ze słodkich migdałów i arganowego. Musiałam go wyróżnić, ponieważ genialnie poradził sobie z ochroną mojej skóry w ciężkim czasie!


Świetny lekki fluid! Wcale nie czuję go na mojej skórze (ale weźcie pod uwagę, że jestem przyzwyczajona do naprawdę ciężkich podkładów). Nakładany wilgotną gąbką Real Techniques idealnie stapia się ze skórą, daje średnie krycie i satynowe wykończenie. Bardzo mi się ten naturalny efekt podoba, ponieważ w ostatnim roku udało mi się okiełznać mój trądzik. Dobrze się utrzymuje na cerze, po całym dniu w pracy wygląda dobrze. Oczywiście się ściera, szczególnie dlatego, że mam chroniczny katar i tendencje do opieranie twarzy na ręce podczas pracy przy komputerze, ale ściera się w "ładny" sposób, stopniowo. Matowy efekt w ciągu dnia oczywiście zanika, bez pudru szybciej, ale nawet po całym dniu moja cera nie ocieka sebum. Polecam!


To tyle! Proszę, napiszcie mi, co myślicie o tych produktach i jakie wegańskie i nietestowane na zwierzętach kosmetyki najlepiej się sprawdziły u Was :)

Miłego dnia!
Ewa

                              
               

Zobacz też:


http://www.happyrabbitblog.pl/2018/09/mintishoppl-lista-firm-cruelty-free.html