Resibo jest jedną z tych marek
kosmetycznych, których produktów od dawna chciałam spróbować, ale jakoś
zawsze coś innego wpadało mi w ręce. Z przyjemnością patrzę na ich rozwój i wypuszczane przez nich nowości, ponieważ wydają się dość nowoczesne. Nie są testowane na zwierzętach i mają wegańskie składy. I zawsze są pięknie zapakowane w piękne tuby!
Zacznę od najlepszego testowanego przeze mnie produktu :) Ten peeling jest dość ciekawym kosmetykiem - ma w składzie glinkę kaolinową, czyli składnik oczyszczający i wygładzający, krzemionka mechanicznie peelinguje skórę, ekstrakt z papai złuszcza ją enzymatycznie, a aktywny trójpeptyd PerfectionPeptide P3, mąka z owsa, olej słonecznikowy, macadamia oraz masło shea działają regenerująco, odżywczo i nawilżająco.
Lubię multifunkcyjny peeling z Resibo, chociaż jest to dla mnie głównie peeling mechaniczny. Nałożony na osuszoną cerę świetnie ją wygładza i oczyszcza. Ja stosuję ten peeling w najmocniejszej wersji, dwa razy w tygodniu masuję sobie cerę przez około 2-3 minuty i zostawiam na twarzy na 5 min, żeby mimo wszystko ekstrakt z papai mógł sobie podziałać. Próbowałam go używać jako maseczki bądź peelingu enzymatycznego, ale nie zauważyłam efektów. Być może osoby mające skórę suchą, wrażliwą lub dojrzałą będą miały inne zdanie, moja mieszana w stronę tłustej cera potrzebuje zdecydowanie większego oczyszczenia i złuszczenia.
Sam
produkt jest rewelacyjny. Wiedziałam, że połączenie wody różanej, wody z
pomarańczy, humektantów takich jak gliceryna i kwas hialuronowy z
ekstraktem z rabarbaru i wyciągiem z nasion dyni musi u mnie zadziałać!
Bardzo lubię jego właściwości nawilżające, kojące i odświeżające. Polecam posiadaczom każdego typu cery. Dzięki swojemu nawilżającemu
składowi może być też świetną mgiełką pod olej lub serum olejowe.
Pamiętajcie, że bez takiego "podkładu" modne nakładanie oleju zamiast
kremu może wysuszyć skórę, ponieważ oleje to tłuszcze, więc
natłuszczają, a nie nawilżają ;)
Niestety ten
tonik ma jeden duży minus - jest to jego opakowanie. Próbowałam pryskać
twarz z naprawdę dużej odległości, ale zawsze zamiast delikatnie
skrapiać skórę, chlapie strumieniem w jedno miejsce. Poddałam się i już nie próbuję pryskać nim twarzy, wylewam go sobie na dłonie i wklepuję w skórę. Rozumiem, że tonik Resibo ma dość gęstą konsystencję i nie miałabym zarzutów, gdyby był sprzedawany w zwykłej butelce. Wtedy pewnie bym go nie kupiła, bo miałam ochotę na mgiełkę i niedziałający odpowiednio atomizer mnie wkurzył ;)
Wiązałam z nim ogromne nadzieje... Teoretycznie krem pod oczy Resibo zapowiadał się idealnie. Ma super higieniczne opakowanie, pompka dozuje zdecydowanie za dużo produkt, ale można to opanować i wyrobić sobie nawyk lekkiego naciskania. Skład jest dość długi, bogaty, zawiera kilka fajnych ekstraktów (m.in ze skórki cytryny, z nasion dyni, z kłączy ruszczyka kolczastego,wyciąg
z korzenia rabarbaru oraz z
ziela nawłoci), kofeinę, olej abisyński i olej arganowy.
Konsystencja kremu jest bardzo lekka, szybko się wchłania i po 5 minutach znowu czuję potrzebę nałożenia kremu pod oczy. Dobra, może nie po pięciu, ale po godzinie już nie czuję żadnego nawilżenia. Jeśli chodzi o redukcje cieni pod oczami, nie zauważyłam żadnej poprawy, ale żaden krem mi jeszcze nie pomógł z tym problemem. Niestety, chyba moja skóra pod oczami jest za bardzo wymagająca. Wiecie, dużo pracuję przy komputerze, zwykle używam mocno kryjących korektorów i utrwalam je pudrem. Moje wymagania są duże. Myślę, że jeśli nie obciążacie skóry pod oczami zastygającymi, kryjącymi korektorami i macie młodą skórę to pewnie będzie dla was fajny. Ja zużyję ten krem, używając go pod makijaż, ale poszukam czegoś lepszego :)
A Wy co myślicie o kosmetykach Resibo? Ja się naczytałam wieeelu bardzo pozytywnych opinii i chyba miałam za duże oczekiwania, bo troszeczkę się zawiodłam. Może polecicie mi coś, co sprawi, że stanie się to moja ulubiona firma :)
Miłego dnia!
Ewa