Dawno nie było ulubieńców ;) Ostatnio nie używałam wielu nowości, z powodu napiętego grafiku stawiałam na moich pewniaków, ale znalazłam kilka perełek. O niektórych już pisałam, inne pokażę po raz pierwszy.
Nie będę tutaj ponownie pokazywać kosmetyków z poprzednich ulubieńców, chociaż nadal ich używam. Koniecznie tam zajrzyjcie KLIK.
Krem z filtrem SPF jest dla mnie ważny przez cały rok, a latem to najważniejsza część mojej porannej pielęgnacji. Po wielu testach znalazłam faworyta, czyli Face Factor SPF 30 z Kiss My Face. Jego największą zaletą jest lekka konsystencja. Naprawdę nie jest tak tłusty jak inne filtry i po 15 minutach od aplikacji można nakładać na niego makijaż, nawet minerały. Dodatkowo naprawdę dobrze chroni, nadal nie jestem ani trochę opalona i nie bieli skóry. Kończę już drugie opakowanie, mam trzecie w zapasie, a to o czymś świadczy ;) Pełną recenzję możecie przeczytać TUTAJ.
Ostro testuję teraz płyny micelarne, mam w domu z 7 różnych produktów i większość mi się nie podoba (za niedługo będzie ich zbiorowa recenzja). Zdecydowanie najbardziej polubiłam łagodny płyn micelarny-tonik 2w1 z Tołpy. Jest świetny, nie podrażnia moich wrażliwych oczu i jednocześnie skutecznie i szybko zmywa z nich makijaż. Radzi sobie również z demakijażem twarzy. Ma ładny, ale dość intensywny zapach, który dla niektórych osób może być minusem, ale mi nie przeszkadza bo nie zauważyłam podrażnień ani uczulenia. Można go kupić w Biedronce i Lidlu, gdzie czasami pojawia się w pojemności 400 ml za 15 złotych.
Pokochałam też nowe serum z witaminą C. Even Tone Brightening Serum z Derma E jest genialnym rozświetlającym kosmetykiem dla osób z tłustą lub mieszaną cerą. Ma lekką konsystencję, wchłania się całkowicie w skórę, nie zapycha porów i rzeczywiście sprawia, że twarz wygląda lepiej. To jest serum na bazie wody, humektantów, antyoksydantów i wspaniałych ekstraktów więc nawilża i rozjaśnia cerę. Wysoko w składzie jest też kofeina odpowiadająca za pobudzenie skóry, działa przeciwzapalnie i opóźnia rozkład witaminy C. Ten produkt nie zniwelował moich starych przebarwień potrądzikowych, ale świetnie radzi sobie z szybkim usunięciem śladów bo obecnych wypryskach. Jest też bardzo wydajny - przez 3 miesiące zużyłam niecałe pół butelki.
Mydło Yenneffer jest moim ulubieńcem głównie z powodu zapachu. Nie spodziewałam się, że bez przełamany agrestu może być tak cudowny. Brawo dla SOAP SZOP! Ponadto, podoba mi się jego skład, filozofia firmy i działanie. Nie wysusza skóry, mogę nawet powiedzieć, że fajnie ją natłuszcza. Mydło jest też wydajne, przez dwa miesiące używałam go do mycia rąk, całego ciała oraz pędzli.
Przejdźmy do makijażu :)
Nie mogę uwierzyć w to, że jeszcze ani razu nie pisałam o moim ulubionym korektorze Emani! Już to naprawiam. HD Corrective Concealer jest najlepiej kryjącym wegańskim korektorem jaki znam. Ma spory wybór jasnych odcieni, sama byłam zaskoczona tym, że mój Neutral nie jest najjaśniejszy. Oprócz bardzo dobrego krycia (moje ogromne cienie kamufluje w 80% co jest świetnym wynikiem), dba o skórę pod oczami. Jest to kosmetyk naturalny, dość tłusty i trzeba go przypudrować, ale poprawnie zaaplikowany utrzymuje się cały dzień i nie wchodzi w zmarszczki. Korektor Emani jest dość drogi (na iHerb kosztuje niecałe 75 zł, na polskiej stronie 91 złotych).
Ostatnim ulubieńcem jest kultowy puder BenNye Translucent Face Powder w odcieniu Fair. Zaszalałam i kupiłam od razu pojemność 226 g., która wystarczy mi prawdopodobnie do końca życia, ale nie żałuję. To nie jest kosmetyk stricte matujący, dla mnie jest przede wszystkim rewelacyjnym pudrem utrwalającym. Używam go na całą twarz oraz po oczy. Genialnie fixuje korektor Emani oraz można nim zrobić baking. Dogadał się z każdym moim podkładem. Bardzo polecam!
To już wszystko, jak widać rzadko zakochuję się w kosmetykach :D
Za kilka dni na blogu pojawią się buble - jest ich trochę więcej, ale zbierałam je od wielu miesięcy.
Miłego dnia!
Ewa
Ewa